Spray reklamowany jako ciekły azot – czy naprawdę kupisz go w aptece?

Spray reklamowany jako ciekły azot – czy naprawdę kupisz go w aptece?

Leczenie, zamrażanie, pokazy, kuchnia molekularna, efektowne opary ewidentnie zimnego dymu – to wszystko wygląda tak dobrze, że nie trzeba się dziwić próbami zapożyczenia części tego splendoru, by zareklamować swój produkt. Ciekły azot z apteki – szybkie i dostępne źródło. Czy jednak jest to rzeczywiście azot? Jakie tajemnice kryje zakupiona puszka?

Ciekły azot z apteki – zastosowanie

Czy widziałeś już magiczne spraye, w których (jak się mówi) znajduje się ciekły azot? Wykorzystywane są do przeprowadzania domowych (i nie tylko, jednak na niektóre produkty trzeba mieć licencję) zabiegów, takich jak własnoręczne, bezoperacyjne usuwanie kurzajek i brodawek. Wystarczy przycisnąć dyszę i przy pomocy aplikatora z lejkiem defekt spryskiwany jest ciekłym azotem. Dzięki temu zamarza aż do korzenia, by po dwóch tygodniach swobodnie odpaść, pozostawiając zdrową skórę. Inny rodzaj sprayu, którym spryskujesz uszkodzone miejsce – ciekły azot z apteki sprawia natomiast, że kolano momentalnie przestaje boleć, a Ty możesz dojść o własnych siłach do domu. Podobnie jak poturbowany piłkarz, który podczas meczu doznał kontuzji, jednak spryskanie łydki pozwala mu grać przez kolejny kwadrans jakby nic się nie wydarzyło. Idziesz więc do apteki, prosisz o ciekły azot – i jesteś szczęśliwym posiadaczem, mogącym obniżyć temperaturę przedmiotów do niemal -200°C. Jednak czy na pewno?  

Ciekły azot z apteki, sztuczny lód… czy właściwie co?

Produkty te nazywane są przez jednych ciekłym azotem w spray, inni mówią o nich sztuczny lód (lub lód w sprayu), jeszcze inni stosują wyrażenie aerozol do krioterapii.  Preparaty te bowiem nie mają nic wspólnego z ciekłym azotem, a najczęściej z jakimkolwiek azotem w ogóle. Stosowane natomiast są inne substancje, choćby typowa mieszanka propanu z eterem dimetylowym. Taki spray rzeczywiście może mieć bardzo niską temperaturę (nawet -55°C), jednak wciąż jest to sporo ponad 100°C więcej, niż w przypadku ciekłego azotu. I bardzo dobrze, bowiem już ta temperatura jest groźna. Wystarczy kilka sekund zbyt długo rozpylać go na brodawce, czy skierować na cieńszą lub wrażliwszą skórę (np. na twarz) a może dojść do odmrożeń i oparzeń (w wyniku których mogą zostać blizny!), a w gorszych wypadkach – trwałych uszkodzeń nerwów. Ciekły azot z apteki dostarczany jest ponadto w opakowaniach zupełnie nieprzystosowanych do pracy z prawdziwym ciekłym azotem. Gdyby rzeczywiście znajdował się w środku, w momencie chwycenia puszki, prawdopodobnie straciłbyś dłoń.

Efekt Joule’a Thomsona – klucz do orzeźwienia coli

Jak zatem się to dzieje, że spray z tzw. ciekłym azotem w aptece przechowywany jest w stosunkowo wysokich temperaturach, do tego w puszce o raczej cienkiej ściance, a mimo to jest tak bardzo zimny? Czy nie powinien zaraz rozgrzać się, w efekcie rozprężyć i rozsadzić pojemnik? Nie, a to dlatego, że wewnątrz wcale nie jest zimny. Nie musi być. Wszystko dzięki dwóm gentlemanom z połowy XIX w. – Jamesowi Joule’owi oraz Williamowi Thomsonowi, znanemu szerzej jako Lord Kelvin (to ten sam, od którego nazwana jest jednostka temperatury w układzie SI: kelwiny). Sumaryczne wnioski z części ich badań stanowią opis efektu Joule’a-Thomsona – w procesie izentalpowego (to znaczy np. takiego, w którym różnica ciśnień między ośrodkami się nie zmienia, a przepływ jest dostatecznie powolny) rozprężania gazu z wykorzystaniem porowatej przeszkody między ośrodkami zachodzi zmiana temperatury tego gazu, przy czym znak zmiany (wzrost lub spadek temperatury) zależy od tzw. temperatury inwersji danego gazu. Wykorzystuje się zatem takie gazy, które podczas rozprężania w temperaturze pokojowej silnie się chłodzą, co pozwala na uzyskanie niskich temperatur na wyjściu puszki ze sprayem do zamrażania kurzajek. Albo na schłodzenie coli (tak, to nie jest tylko subiektywne wrażenie, że otwarcie puszki pod ciśnieniem schładza nieco znajdujący się wewnątrz napój).

Jak zimny jest ciekły azot naprawdę?

Zgadzamy się już zatem co do tego, czym jest (lub nie jest) ciekły azot z apteki. Pozostaje zatem wyjaśnić czym jest prawdziwy ciekły azot. To substancja o wiele prostsza, niż gazy organiczne wykorzystywane we wspomnianych sprayach, a jednocześnie – o wiele potężniejsza. Nie jest ją jednak łatwo uzyskać. Schłodzenie czegokolwiek do temperatur niespotykanych na powierzchni Ziemi (najniższa odnotowana została w rosyjskiej stacji polarnej Wostok na Antarktydzie w 1912 r. i wynosiła -89.2°C) jest trudne, a co dopiero skroplenie azotu w -195.8°C. Z taką temperaturą ciężko jest dyskutować, a prób zachomikowania ciekłego azotu nie ma co podejmować nie wyposażywszy się wcześniej w profesjonalny zbiornik.

Jak przechowywać ciekły azot? Apteka tego nie ma

Do przechowywania ciekłego azotu wykorzystywane są naczynia zwane dewarami (znów nazwa pochodząca od XIX-wiecznego wynalazcy), które w zasadzie można zwykle opisać jako duży termos o wyjątkowo dobrych własnościach termoizolacyjnych (nie próbuj zamykać ciekłego azotu w termosie śniadaniowym – ogrzeje się bardzo szybko i stracisz całość). W naszej ofercie znajdziesz dewary o pojemnościach od 1 l do nawet 50 l, przeznaczone do różnych zastosowań – w jednej grupie, transportowych, umieściliśmy wytrzymałe naczynia Dewara o małym wlocie, dodatkowo ograniczającym wymianę ciepła z otoczeniem; w drugiej natomiast, biologicznych, dewary wyposażone w zasobniki na fiolki idealne do bankowania materiału biologicznego. Wybierz naczynie dla siebie i zaopatrz się w prawdziwy ciekły azot – apteka Ci w tym nie pomoże.

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl